na śmierć zegarka przejechanego zimą przez samochód
Elżbieta Musiał
Publisher: | My Book |
Size, pages: | A6 (105 x 148 mm), 57 pages |
Book cover: | soft |
Publication date: | January 2008 |
Category: | Poetry & Drama |
ISBN:
978-83-7564-009-0
17.00 zł
I
Było to dwudziestego piątego dnia pierwszego miesiąca.
O tej godzinie zamieszkał we mnie czas,
którego miałam zaznać.
Zwiastował go niepozorny przedmiot
podniesiony spod nóg.
Czujne w nim sekundy –
wciąż żywe
jego wskazówki
z łoskotem wymierzały puls;
puls toczył swą mroczną wiedzę,
wypisywał niby domyślny wzór
matrycy kardiogramu. Niby.
Puls nie znaczy to samo, co serce.
Nie znaczy to samo.
Bił jak wydarty ze szczelnej piersi.
Bił w znanym tempie
na otwartej dłoni
i jak list polecony
nie do mnie,
na który ja muszę odpowiedzieć.
Pojawiło się wraz z nim niejasne pytanie: kto jest jego nadawcą,
kto od dziś żyć będzie
z tym poczuciem zawisłego znaku.
Zegarek – raczej niewiele;
ledwie zapowiedź, może wróżba.
Mały, damski.
Ileż odpowiedzi
fabularyzuje się w każdym
niezadanym pytaniu.
O choćby: powtórzyła czy też nie
wyuczoną regułę dni
bez swojego zegarka
na ręku,
czy zdążyła tam,
gdzie miała zdążyć,
zmierzając do niewiadomego?
Ale równie dobrze mogło być tak:
to bez niej
pociąg odjechał z turkotem,
a ona spóźnienie przyjęła
jak punktualność,
która właśnie nadeszła.
A jeśli zguba zmąciła jej spokój,
a jeśli drogi jej dokądś zbłądzą?
Jeśli odtąd myślami tam będzie,
gdzie jej nie ma?
Milczeniem jest – wczoraj.
Co będzie – milczeniem.