Celem niniejszej pracy jest przypomnienie o zapomnianych, a istotnych kwestiach związanych z Kościołem katolickim i pragnienie okazania świadectwa o czasach, w których żyłem, przez pryzmat historii Zbawienia i wartości chrześcijańskich, odrzucanych przez współczesne społeczeństwa Europy w dobie powszechnej ateizacji, przysłaniającej rzeczywisty obraz świata. Czytelnik nie znajdzie tu rzeczy nowych, odkrywczych; czegoś, o czym nie wiedzieliby inni ludzie pochodzący z przeszłości, choć przedstawione na kartach tej książki opinie i zdarzenia powinny obudzić wśród lekkoduchów i śpiących ostrożność wobec rzeczywistości nadprzyrodzonej, którą każdego dnia i nocy w różnym stopniu odczuwamy poprzez stany emocjonalne. I do której nieubłaganie zbliżamy się w wyniku upływu godzin, dni, lat. Zakorzenieni od dekad w światowych „prawdach”, wciąż pozostajemy w sferze możliwych błędów, a narażeni na czerpanie wiedzy z jednego źródła, ugruntowani w przyjętych przekonaniach, w naszych oczach „prawdziwych” i słusznych, często nie potrafimy odróżnić dobra od zła.
Materiał przedstawiony na kartach trzynastego tomu jest bez wątpienia trudny, może przysporzyć wielu emocji, nie zawsze pozytywnych, ale zamiarem szkicu jest osiągnięcie u Czytelników „metanoi”, zmiany umysłowej i duchowej, by nieumocnieni w wierze wrócili do świętego, apostolskiego Kościoła katolickiego, by dotknęła ich „teszuwa”.
Osobnym tematem pozostaje aktualna od wieków interpretacja rzeczy widzialnych, wydarzeń wzbudzających zdumienie i praw określających nasz stosunek do tzw. realiów życia. Obok miłości istnieje nienawiść, przeciwieństwem wewnętrznego ciepła jest zimno, a łagodności, czystości i przebaczenia – nienasycona żądza rozwiązłości, władzy oraz chowanie uraz w sercu. Światłość wyklucza mrok, podobnie jak porządek pozostaje przeciwnością chaosu. Już sama obserwacja środowiska i przestrzeni, w jakiej żyjemy, nakazuje uznać dwutorowe działanie, dwubiegunowość, dwie drogi mknące w odmiennych kierunkach. Stąd wniosek, że można iść dobrowolnie do wybranego miejsca zgodnie ze swoją wolą, przyjąwszy pewien punkt wyjściowy. Każdy z nas może opowiedzieć się za Chrystusem i Jego sprawiedliwymi zasadami lub za nienawidzącą Boga i rodzaju ludzkiego potęgą arcyzwodziciela Szatana. Lekceważenie ostrzeżeń w każdej dziedzinie życia niesie za sobą ryzyko błędu, może spowodować nieodwracalną katastrofę i opłakane skutki, odczuwalne przez wieczność. Niezatrzymanie się na semaforze, jazda pod prąd, kąpiel w morzu, gdzie grasują rekiny, pływanie podczas sztormu małą żaglówką dwadzieścia mil od lądu czy wchodzenie na oblodzone zbocza góry podczas zamieci i zagrożenia lawinowego przynosi tragedię i często zagładę własnego życia. W świecie duchowym, jaki odsłoni się przed każdym człowiekiem w momencie śmierci, obowiązuje o wiele większa zależność przyczyny i konsekwencji błędów, a wybór dokonany w wieczności pozostaje nieodwracalny. Przemiany społeczne, technologiczne i wszelkiej maści reformy nie zdołały powstrzymać w najmniejszym stopniu degeneracji moralnej człowieka. Stąd konieczność ciągłego przypominania Ewangelii, wyrzekania się pierwiastków zła i bezwzględna kontrola nad samym sobą. Przenikanie sfer uczuć na wybory indywidualne, akceptacja wiary sprzecznej z Księgą Objawioną i świadome, dobrowolne odrzucenie Chrystusa za życia prowadzą do otchłani niezliczoną ilość dusz. Życie doczesne na ziemi obfituje w tragedie i smutki, ale w żaden sposób nie usprawiedliwia nikogo do lekceważenia Biblii, Słowa Bożego. Nie ma tak krętych ścieżek, by nie można było odszukać Pana nawet pośród bezgwiezdnych, mrocznych nocy. Nasze sądy wobec bliźnich pozbawione uczciwości, pobieżne i tak krzywdzące w świetle Bożej sprawiedliwości mogą przyczynić się jedynie do wiecznego potępienia. Chrześcijanie bowiem, owa sól ziemi, mają sądzić nie ludzi, a ich czyny i słowa. W Księdze Daniela odnajdujemy wypowiedź Azariasza skierowaną do Przedwiecznego:
[…] Twoje drogi – proste,
a wszystkie Twoje sądy – słuszne. (Dn. 3, 27)
Dlaczego więc nasze drogi są pokrętne, a opinie o innych niesprawiedliwe? W znacznej mierze dlatego, że inżynieria społeczna, przeobrażająca na naszych oczach realia, wdziera się z przemocą do naszych wnętrz, zatruwa podświadomie umysł i koduje podprogowe, fałszywe przekazy wielkich manipulatorów, pragnących ratować zgnębioną ludzkość od błędu przy jednoczesnym ukierunkowaniu mas na obłędną demoralizację tajemniczych autorytetów. Władcy duchowych marionetek, straszliwie okaleczonych narodów, sprytnie lawirując miedzy sloganem o pomocy bliźnim i potępieniem wojennych ambicji, nawet nie dotykają palcem ciężarów nakładanych na ludzi, choćby dla pozoru. Na tym świecie na każdym kroku widać rysę procesu śmierci, przemijania i destrukcji, co nakazuje już choćby z samej obserwacji zrozumieć, że egzystencja w czasie i przestrzeni jest tylko tymczasowa. Jest rzeczą bardzo ważną, w co wierzymy i komu zaufaliśmy. Pomimo otoczenia przez bliskich w ostatniej godzinie śmierci, każdy z nas będzie umierał samotnie, a w chwili odłączenia od doczesnego ciała wejdzie w sferę wieczności, gdzie czyhają krwiożercze byty duchowe, anioły przeistoczone w demony.
Rozdział pierwszy poświęcony został kwestii fundamentalnej, jaką jest zbawienie i obecność niewidzialnych demonicznych istot obdarzonych inteligencją, rozumem i mocą wyższą od ludzkich, zagadnieniom wyśmiewanym przez lekkoduchów i rzesze sceptycznych psychologów, przez areligijnych strażników dobrego samopoczucia. Zapowiedź, że nie wszyscy osiągną zbawienie, że większość potępi się sama, jest bolesną prawdą, wypieraną z umysłów ludzkich.
Drugi blok tematyczny przedstawia tematy z Biblii, na pozór najbardziej trudne kwestie – od tajemnicy lokalizacji ogrodu Eden, poprzez przykłady karykatury spraw poważnych, szkice dotyczące przeobrażeń człowieka „prehistorycznego”, żyjącego przed potopem do zagadnień omijanych dziś szerokim łukiem i celowo przeinaczonych. Słowem mieści się tam to wszystko, w co kiedyś wierzono, a dziś odrzuca się jako niewiarygodne.
Trzeci zbiór dokumentuje w mojej ocenie współczesne trendy zagubienia, czego efektem pozostaje bezwzględne odczłowieczenie ludzi mimo pozorów humanizacji i postępu. Szkice tam umieszczone ukazują zagadkową ospałość w sprawach wiary, błędy szeroko pojętego modernizmu, protestantyzacji hierarchicznego Kościoła świętego, poplątanie znaczeń i wszechobecną propagandę doczesnego szaleństwa. I jak zaznacza Dietrich von Hildebrand: […] dochodzi do tego jeszcze nieustanne pranie mózgów, wywieranie wpływu na ludzi poprzez środki masowego przekazu, prasę, wychowanie w szkołach. To mechaniczne, polegające na ciągłym powtarzaniu, wpływanie na umysły jest bodaj szczytem lekceważenia godności osoby ludzkiej, jakiego nie znano w dawniejszych czasach. Jakże gorzka to uwaga, ukazująca mechanizm i przyczyny powszechnych zgorszeń, łamiących kręgosłup moralny narodów i społeczeństw niegdyś chrześcijańskich. Owe narody – w tym moja ojczyzna Polska – zostały poddane planowanej i konsekwentnej dechrystianizacji.
Czwarta część odsyła nas do istoty rzeczy, jaką jest fundament, na którym wzniesiono cywilizację łacińską opartą na greckiej filozofii, prawie rzymskim i wierze chrześcijańskiej. Odnosi się do Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Drugiej Osoby Trójcy Świętej. Praca została napisana w latach 2017-2019 wraz z późniejszymi dopiskami i jest w jakiejś mierze kontynuacją tomu V pt. Iluzje fałszywej rzeczywistości.
Książka jest w pewnym sensie podsumowaniem pierwszej serii nawiązującej do tematyki biblijnej, omawianej przez pryzmat doczesnych zwodzeń, depresji i okultystycznych praktyk, stanowiących pułapki dla naiwnych realistów, uważających, że nie ma demonów i piekła. Wzór postępowania jest bardzo prosty. Nie wolno lekceważyć tego, co jest małym grzechem, błahostką, głosu tych, którzy świadczą o Zbawicielu, przestrzegają o mrocznym niebezpieczeństwie iluzji fałszywej rzeczywistości. Zaznaczam, że nie mam wyłączności na prawdę, ma ją święty Kościół katolicki, Tradycja, Biblia i nauki Ojców Kościoła.
Wielu nie wierzy Słowu Bożemu. Przed kataklizmem potopu ludzie wyglądali doskonalej, podobnie ziemia była piękniejsza w porównaniu z współczesnymi krajobrazami. Obecne pokolenie młodych idąc śladem materialnych wspaniałości, przywiązuje zbyt wielką wagę do doskonalenia cielesności, powodzenia w życiu, którego kresem jest śmierć i rozpad ciała. O zbawienie wieczne mało kto się dziś troszczy. Utopia bowiem powszechnego dobrobytu mami miliony istnień ludzkich, skazanych na wieczne potępienie. Lecz pomimo beznadziei i nieufności Chrystus Zbawiciel przyniósł nadzieję na lepszą przyszłość. Tylko od naszej woli zależy, czy skorzystamy z tej sposobności, udziału w wiekuistym szczęściu, jakie nam za darmo ofiaruje. Nie lekceważmy znaków czasu i nie bagatelizujmy zagrożeń duchowych, jakimi zalany jest współczesny świat.
Osobnym zagadnieniem jest postępująca geometrycznie protestantyzacja świętego Kościoła powszechnego, plaga tatuaży (czy jest to biblijny znak bestii?) i coraz częstsze kataklizmy naturalne. Jedną z największych pułapek intelektualnych dotyczących kwestii zbawienia wiecznego jest iluzja życia w przeświadczeniu, że po śmierci biologicznej dobry Bóg zbawi wszystkich.
Istnieje ogromna rzesza ludzi negujących odpłatę za dobre bądź złe czyny. Odsuwanie od siebie myśli o możliwości trafienia na wieczność do otchłani niesie ze sobą tragiczne skutki spłycania groźby obecności demonów w życiu i wpadnięcia w sidła przezeń zastawione. Toteż bądźmy czujni i zadbajmy o swoje własne zbawienie w Chrystusie, Panu naszym, odrzućmy nieuprawnione teorie o powszechnym pośmiertnym szczęściu po obłudnym życiu duchowym i ustawicznym trwaniu w błędach.