Lot z Oslo był opóźniony. Kiedy Ulv wysiadł z samolotu na lotnisku w Rębiechowie, zbliżała się północ. Nie przejmował się tym, miał jeszcze cały dzień na ewentualne przygotowania. Jego ludzie byli w Polsce już od trzech dni i zajęli się wieczorem kawalerskim. To był główny powód, dla którego porzucił domowe pielesze i ruszył na południe. Gdyby nie to, przyjechałby tylko na ślub. Ale skoro to ślub Alexa, Ulv postanowił urządzić mu też wieczór kawalerski. Jako drużba miał do tego pełne prawo.
Alex zaobrączkowany – ta wizja ciągle doprowadzała Ulva do śmiechu. Nie mógł się już doczekać poznania jego wybranki. Znał Alexa od ponad dwustu lat i jakoś nie mógł sobie wyobrazić tego sztywnego mężczyzny przed ołtarzem. Szczególnie że wampiry zwykle nie przejmowały się ludzkimi ceremoniami. Wystarczał im związek nieformalny, który i tak był silniejszy niż jakiekolwiek małżeństwo.
A jednak teraz Alex się żenił. Ciekaw był kobiety, którą jego przyjaciel pokochał tak bardzo, że zdecydował się na ludzki ślub. Dla Ulva samo wiązanie było wystarczające, po co ślub?
Kiedy wyszedł z hali przylotów, rozejrzał się i od razu dostrzegł Alexa. Obok niego stała kobieta. Ale nie takiej się spodziewał. Była zwyczajna, średni wzrost, średnia budowa. Ot, przeciętna brunetka, z krótkimi włosami, ubrana w dżinsy i bluzę. Jego zaintrygowanie wzrosło. Dopiero kiedy podszedł bliżej, wychwycił jej zapach.
– Alex! – Mężczyźni uścisnęli się. – Nie mówiłeś, że żenisz się ze Źródłem.
– To nie ma żadnego znaczenia. – Alex uśmiechnął się i objął swoją towarzyszkę. – Oto Anna, moja lepsza połowa.
– Witam – powiedziała kobieta. Miała miły, dość niski głos. – Cieszę się, że w końcu mogę cię poznać.
– I wzajemnie, jestem Ulv, pani oddany sługa.
Pochylił się nad jej dłonią, a Alex od razu się zjeżył. Ulv uśmiechnął się pod nosem i przytrzymał rękę dziewczyny dłużej, niż powinien, tylko po to, żeby podrażnić przyjaciela. Zaśmiał się, kiedy Alex zaczął znacząco chrząkać i odsuwać swoją narzeczoną.
– Nie masz co się denerwować. Nigdy nie spotkałem Źródła. Pozwól mi się nacieszyć.
Zapach Źródła wypełnił jego nozdrza. Ale mimo jego niewątpliwego uroku i siły nie zawładnął nim. Ciągle pamiętał zapach zwykłej kobiety, która umarła dawno temu, i żaden inny, choćby nie wiadomo jak silny nie mógł go zatrzeć.
Anna sama zabrała rękę zdecydowanym ruchem. Poklepała Ulva po ramieniu.
– Źródło niestety jest już zajęte – uśmiechnęła się i chwyciła dłoń Alexa. – Chcielibyśmy cię zaprosić do nas.
– Dziękuję – pokręcił głową Ulv. – Alex wie, że wolę spać osobno.
– Tak właśnie mówił. Ale obiecaj, że będziesz do nas często wpadał.
– To masz jak w banku. Nie zdołam trzymać się z daleka od tak cudownej dziewczyny.
– Czaruś – mruknął Alex.
– No, i jutro porywam twojego narzeczonego. Na całą noc.
– Wiesz, że nie potrzebuję wieczoru kawalerskiego. – Alex spojrzał krzywo na przyjaciela.
– Może to ja go potrzebuję? – spytał Ulv. – Aleksander pod pantoflem. To wymaga dużej ilości alkoholu.
Ruszyli do wyjścia, ciągle się przekomarzając.
Ulv skończył się pożywiać na apetycznej blondynce. Chwilę wcześniej zeszła z podestu, na którym wykonała całkiem udany striptiz.
Zawsze pożywiał się na blondynkach. Jeśli potrzebował kobiety, też wybierał blondynki. Od trzystu lat nie tknął żadnej brunetki. Od ostatniej, którą ciągle pamiętał i ciągle za nią tęsknił. I wiedział, że tęsknota za zmarłą to strata energii.
Zauważył, że przyjaciel popija coś ze swojej szklanki, ale nie wyglądał w żadnym razie jak pan młody na własnym wieczorze kawalerskim. Zwrócił uwagę, że co rusz spogląda na telefon, sprawdza SMS-y i maile. Raz nawet wyszedł zadzwonić.
– Słyszałeś o wyluzowaniu? – zaczepił przyjaciela. – Wiesz, wino, kobiety i śpiew? Pamiętasz Wiedeń?
– Sprawdzam tylko, czy Karol ma wszystko pod kontrolą.
– Dziewczyny dadzą sobie radę. Mówiłeś, że jej druhna ma wszystko ogarnięte. Jest tam dziesięć wampirów. No i mają wilkołaki. Swoją drogą, nie widziałem jeszcze wilka, który odmawia wódki, bo musi wracać do pracy. Szczególnie że jest ze Wschodu.
– Wład jest w porządku, niezależnie od tego, skąd pochodzi.
– Nie chciałem go obrazić.
Alex westchnął. A Ulv pożałował swojego gadulstwa. To nie wina Alexa, że sam nie miał takiej tolerancji dla innych. Szczególnie wilkołaków i wiedźm. Szczerze mówiąc, do innych wampirów też nie miał jej za dużo. Alexa, Eustachego i kilkoro spośród swoich najbliższych współpracowników darzył zaufaniem, chociaż nikogo całkowitym. Ale on miał powody, których nie znał Alex, a w każdym razie nie w całości. To oczywiste, że wiedział część (kto nie wiedział o jego obsesji na puncie wiedźm?), ale nikt, dosłownie nikt nie znał całej historii.
Ulv potrząsnął głową. To nie czas i miejsce na takie rozmyślania. Teraz był czas na natrząsanie się z Alexa i jego nadopiekuńczości.
– Zobacz, nawet jej brat nie przejmuje się tak jak ty. – Ulv wskazał młodego człowieka, który właśnie unosił kieliszek razem z kilkoma młodymi wampirami z firmy Alexa.
– Zdrowie pana młodego! – krzyknął do Eryka, komputerowego guru, który wyglądał jak młody surfer. – Do dna!
Alex uniósł z uśmiechem swoje prawie puste szkło. Tak, Paweł bawił się wyśmienicie. Podobnie jak Mareczek, przyjaciel Anny. Na początku czuł się wyraźnie nie na miejscu, trochę jakby niepewny, ale z czasem zauważył, że nikt nie zwraca uwagi na jego orientację. Ulv zauważył, że wampiry Alexa od razu podeszły do chłopaka jak do starego znajomego, mimo jego maślanego czasem wzroku. W sumie mu się nie dziwił. Jeśli był gejem, to mimo że przyszli tu na damski striptiz, na pewno czuł się jak w niebie. Wampiry cechowały się bardzo atrakcyjnym wyglądem. Zresztą ludzka obsada Alexa też była niczego sobie. Z pewnością dałoby się w lokalu znaleźć niewielu mężczyzn tak dobrze zbudowanych i w takiej kondycji. Wszystkie kobiety zerkały na ich stolik. A Mareczek nie wiedział, gdzie patrzeć, tak wielu przystojniaków go otaczało. Żaden nie był homoseksualny, ale wszyscy byli przyjaźni i dowcipni. Ulv w zasadzie dawno nie bawił się tak dobrze, szczególnie w tak różnorodnym towarzystwie.
Alex nie przestawał zerkać na telefon.
– Na pewno sprawdzasz godzinę, żeby mieć pewność, że zdążymy na kolejną atrakcję – rzucił złośliwie Ulv, a Alex poderwał głowę.
– Jak to, kolejną atrakcję?
– Żartowałem, ale wyraz twojej twarzy jest bezcenny. – Teraz śmiał się otwarcie. – Wyglądałeś na przerażonego, a to przecież tylko wieczór kawalerski.
– I nie mogę się doczekać, kiedy już się skończy.
– Wiem, nie martw się, niedługo wrócisz do swojego Źródła. Jeszcze tylko pozwolimy paniom się nieco zabawić.
Wskazał striptizerki, które po skończonym występie przyłączyły się do ich stolika. Trzy dziewczyny dosiadły się do nich i każda na początku próbowała dostać się jak najbliżej pana młodego. Kiedy zdecydowanie odmówił, znalazły sobie zastępstwo i teraz dwie siedziały na kolanach wampirów, a trzecia, blondynka, na której Ulv się wcześniej pożywiał, wpakowała się na kolana Pawła, śmiejąc się cicho z jego skrępowania. Ten nie widział oczywiście, jak Ulv pił jej krew. Nieco podpity, ale ciągle świadomy bawiącej się równolegle na wieczorze panieńskim małżonki coraz bardziej się rozluźniał i coraz lepiej się bawił.
Ulv postanowił, że da im jeszcze chwilę – i Alexowi, żeby się pomartwił, i chłopakom, żeby się bardziej rozluźnili.