[stron_glowna]
0 books
0.00 zł
polishenglish
Paper books and ebooks
SEARCH
author, title or ISBN
Categories
  • Novels
  • Short stories
  • Poetry & Drama
  • Biographies & Memoirs
  • Science & Technology
  • Languages
  • Reference
  • Economics, Business, Law
  • Humanities
  • Nonfiction
  • Children & Youth
  • Psychology & Medicine
  • Handbooks
  • Religion
  • Aphorisms
We accept payments by Visa, MasterCard, JCB, Dinners Club

We accept payments via PayPal
Uszczęśliwieni chwilą
Uszczęśliwieni chwilą
Jadwiga Grabara
Publisher:My Book
Size, pages: A5 (148 x 210 mm), 63 pages
Book cover: ebook
Publication date:  April 2024
Category: Novels
ISBN:
978-83-7564-710-5
15.00 zł
FRAGMENT OF THE BOOK
   Około południa taras przygotowany był na przyjęcie gości. Poczułam w tym momencie siłę przyjaźni i byłam wdzięczna Hani za to, że zaproponowała, aby moje spotkanie autorskie odbyło się u niej.
   Moja wspaniała przyjaciółka podarowała mi właśnie swój czas i miejsce w swoim domu. Czas, który wypełniony będzie spotkaniem nie tylko z moją pracą twórczą, lecz także przyjaciółmi. Jestem jej bardzo wdzięczna za ten wspaniały pomysł – rozmyślałam i cieszyłam się.
   Szybko uporałyśmy się z tym, co było jeszcze do zrobienia, i z niecierpliwością co jakiś czas spoglądałyśmy na zewnątrz przez okno, oczekując gości. Zapatrzona w jeden punkt, wciąż uśmiechałam się zadowolona.
   Chciałabym, aby ten wyjątkowy dzień zapamiętany był przez wszystkich obecnych na długo. Drugiego takiego na pewno nie będzie. Cieszę się na to spotkanie – mówiłam w myślach do siebie.
   Przechodząc wzdłuż tarasu, jeszcze raz spojrzałam na stół z przygotowanym poczęstunkiem, czy wszystko jest tak, jak powinno być.
   – Jest dobrze. Jestem zadowolona, i to bardzo – westchnęłam z radością.
   Teraz mogłam odetchnąć z ulgą. W ciszy rozglądałam się i podziwiałam otoczenie. Widok był przepiękny, tylko patrzeć i wzdychać, kontemplując dary natury. Powietrze, na razie rześkie, wolno ogrzewało się promieniami słońca, które wynurzało się spoza gór. Gospodyni domu tańczącym krokiem podążyła za mną. Dostrzegłam ją i rzekłam:
   – Zazdroszczę ci, Haniu, tego widoku. W pięknym otoczeniu mieszkasz i żyjesz. W zieleni, która otacza cię ze wszystkich stron. Wcale ci się nie dziwię, że nie masz ochoty wyjeżdżać gdziekolwiek indziej. Masz raj, i to o każdej porze roku. Wszystko jest tutaj. Nawet namiastka jeziorka. Nie szkodzi, że małe, lecz jest pod ręką, gdy chcesz popływać.
   – Dziękuję. To prawda. Powstało wiosną tego roku. Przyjeżdżaj do mnie, kiedy tylko będziesz miała chęć, by podziwiać to piękno i korzystać z tego wszystkiego, co tutaj jest. Zawsze będę się cieszyć, gdy mnie odwiedzisz. Mam tylko taką nadzieję, że nie będzie to raz na kilka lat.
   Podeszła do mnie. Objęła mnie ramieniem i westchnęła szczęśliwa, że w jej domu za chwilę odbędzie się spotkanie z najbliższymi przyjaciółmi.
   – Będę pamiętała i postaram się w miarę możliwości być częściej.
   – Trzymam cię za słowo. A prawdę mówiąc, to możemy coś takiego organizować regularnie. Jest lato i tak wiele zielonego pejzażu wokół. Nie zamykajmy się w samotność.
   – To prawda, Haniu, masz rację. Jeśli będziemy się widywać od przypadku do przypadku, to szybko możemy oddalić się od siebie.
   – Tak może się stać. Dlatego o dobrych przyjaźniach nie należy zapominać.
   – Otóż to. Dziękuję ci, Haniu, że nie tylko twoje drzwi wciąż są otwarte, lecz także serce pełne dobroci dla innych. Chociażby takich jak my.
   – Oj, dziękuję. Miło mi, że tak to odbierasz.
   – Bo nie da się inaczej. Przyjazne serce czuje się już od wejścia na progu domu.
   Uśmiechnęły się do siebie. Przez chwilkę milczałyśmy, jakbyśmy chciały w ciszy myśli potwierdzić to, co wchłonęły uszy. Gdy się ocknęłyśmy, gospodyni udała się do kuchni.
   A ja z daleka przyglądałam się kilku obrazom rozstawionym na sztalugach. I w tym momencie zauważyłam, że Hania ze śpiewem na ustach podeszła do nich ze ścierką w ręku. Nie zwracała uwagi na mnie i wycierała obrazy, głośno na nie chuchając.
   – Nie musisz tak bardzo pucować ramek. To antyki, kurz im nie przeszkadza.
   – Jeśli tak mówisz, to niech tak będzie. Ale faktycznie ramy są niczego sobie, to trzeba przyznać. Pewnie bardzo drogie. Wcale ci się nie dziwię, że nie chcesz się ich pozbyć. Chętni na pewno są, chociaż kto tam wie. Lecz nie każdy może pozwolić sobie na takie cudeńko.
   – Aż takie drogie nie są. Tak mi się przynajmniej wydaje.
   – Tego nie wiem, lecz domyślam się tylko, że tanie także nie. Widziałaś, jak u mnie oprawione są obrazy, które wiszą w salonie. Tym zajmował się mój mąż. On uwielbiał antyki i dlatego w moim domu jest ich tak dużo. Ale mnie się także podobają. I powiem ci, że nie cackam się z tym zbytnio. Wycieram kurze, gdzie się da, i nawet na mokro. I jak zauważyłam, nic złego im się nie dzieje.
   – Oczywiście, co ma się stać. Ja jednak nie bardzo przykładam się do nich ze ścierką. Muszę ci powiedzieć, Haniu, że pamiętam, jak twój mąż jeździł na giełdy staroci. Kilka razy go spotkałam. Ty zresztą też z nim jeździłaś, jeśli mnie pamięć nie myli.
   Ona przytakiwała i uśmiechała się pełna szczęścia, bo faktycznie tak było. Po chwili rzekła:
   – Czasami. Ale raczej bardzo rzadko. To nie był mój konik. To była pasja mojego męża.
   – Wiem. I to jaka wspaniała. Lubił opowiadać o przedmiotach, które kupował. Buzia mu się nie zamykała.
   – To prawda. O swoich nabytkach mógł mówić całymi godzinami. Chętnie go słuchałam. Miał w sobie wiele czaru, gdy opowiadał o każdym antyku, który przywoził. Nie mam pojęcia, skąd on to wszystko wiedział.
   – Interesował się takimi rzeczami i dlatego wiedzę w tym temacie miał ogromną. Wiele bym dała, aby dzisiaj był na moim spotkaniu autorskim.
   – Myślę, Iga, że będzie z nami. I twoja twórczość będzie mu się podobała. Tego możesz być pewna.
   – Dziękuję, Haniu. To miłe, co mówisz.
   Spojrzałam na nią, a ona w tym momencie była myślami w innym miejscu. A po chwili cicho rzekła:
   – Brakuje mi go. On był dla mnie podporą, życiem i wszystkim innym. Dzisiaj mam pustkę i tęsknotę za nim. Tyle mi pozostało. Tak bardzo bym chciała, aby był przy mnie w każdej chwili. Lecz tak już się nie stanie.
   – Trochę lat przeżyliście razem. Masz dobre wspomnienia, które pielęgnujesz w swoim sercu. A poza tym jest rodzina, która cię kocha, no i my, nie zapominaj o tym.
   – Masz rację. I powiem ci, że mam szczęście w życiu. Jeśli coś lub kogoś tracę, to nie zostaję sama z bólem. Zawsze jest ktoś obok mnie. Ale dosyć tego gadania. Która to już godzina?
   Spojrzała na zegar i westchnęła zadowolona, że spotkanie z przyjaciółmi za chwilę nastąpi. Tylko patrzeć, jak zaraz będą się zjeżdżać – pomyślała. Cieszyła się, że dzięki autorce, a przede wszystkim przyjaciółce w jej domu będzie radośnie.
   – Myślę, że czas, aby mogli się już schodzić. Jesteśmy gotowe na ich przyjęcie. Wiesz, Haniu, muszę ci to powiedzieć. Teraz czuję radość z tego spotkania i dziękuję ci, że mnie zaprosiłaś do swojego domu.
   – Dobrze, że pomyślałam o tobie i wpadłam na taki pomysł, by zorganizować ci taką chwilę. Mamy okazję spotkać się ze znajomymi, posiedzieć razem, pogadać, a przy okazji łyknąć trochę kultury. A najważniejsze, nacieszyć się sobą. To naprawdę świetny pomysł. Może napiszesz kiedyś o naszym spotkaniu i to będzie najlepsze podziękowanie.
   – Kto wie, czy tak nie zrobię. Myślę, że to dobry pomysł.
   – Sprawdzę jeszcze, czy podłoga w kuchni wyschła, a ty przygotuj się duchowo.
   – Jestem gotowa, chociaż prawdę mówiąc, troszkę się stresuję.
   – A to niby dlaczego? Przecież znasz ich wszystkich i nie widzę powodu, aby się denerwować.
   – Niby tak, ale wiesz, jak to jest. Dawno żeśmy się nie widzieli i nie mam pojęcia, jak zareagują na moje dzieła. Poza tym trochę się obawiam, czy zbyt nie przesadziłam z tym wszystkim.
   – Ojoj! – zdziwiła się Hania. – Co masz na myśli, bo nie bardzo kumam w czym rzecz. – Spojrzała na mnie, uśmiechając się.
   – No bo tak sobie myślę, czy nie za dużo tego naraz.
   – Czego za dużo? – zdziwiła się Hania.
   Spojrzała na mnie i czekała, co odpowiem. A ja doszukiwałam się w myślach odpowiedzi. Po chwili rzekłam:
   – Mogłyśmy przygotować tylko grilla i wystawę moich obrazów. A pozostała twórczość zostałaby na następne spotkania.
   – Możemy zrobić grilla, ileż to roboty. A co do twojej twórczości, to bardzo dobry pomysł, że przedstawisz nam całość swojej pracy. Niech tak zostanie. Dla nas wszystkich będzie to miła niespodzianka.
   – Chyba masz rację. Przepraszam cię, Haniu. Wymyślam sama nie wiem co. Niech zostanie tak, jak jest. Przecież jest super, nie mówiąc o tym widoku.
   – No właśnie – przytaknęła gospodyni domu i udała się do kuchni.
   Wyszłam na zewnątrz. Chodziłam wkoło domu i rozmyślałam.
   Mam cichą nadzieję, że będą zadowoleni z dzisiejszego dnia. Wiem, że nie zawsze musi być tak, jakby inni chcieli. A zresztą, kto powiedział, że spotkania tego typu muszą odbywać się w salach, aulach czy jeszcze w jakichś innych zamkniętych pomieszczeniach.
   To spotkanie jest dla wyjątkowego grona przyjaciół, w miejscu, które zazwyczaj wszyscy lubią. Tak myślę. Trudno, klamka zapadła. Ojej, najwyżej będzie trochę bardziej zabawnie, bo to różnie może być. Lecz to też jest wskazane. Prawdę mówiąc, oprócz lekkiego podenerwowania jestem zachwycona, gdy patrzę na to wszystko, jak szykownie jest przygotowane.
   Szkoda tylko, że nikt z mojej rodziny nie może tego zobaczyć. Rozjechali się po świecie i kontakt, co tu dużo mówić, jest nijaki. Trudno, mogę tylko szepnąć do siebie, takie również jest życie.
   Westchnęłam, wymuszając uśmiech, i spojrzałam na zegarek. Tylko patrzeć, jak będą się zaraz zjeżdżać – pomyślałam.
© 2004-2023 by My Book