Byłem bardzo zdenerwowany, kiedy ukazała się moja pierwsza płyta, powiedział w jednym z wywiadów Elvis Presley. Myślałem, że wszyscy będą się śmiać.
Jednak jak się wkrótce okazało, jego obawy związane z premierą debiutanckiego singla dla SUN Records były zupełnie bezpodstawne.
Od pierwszych dni działalności SUN Recording Service Sam Phillips i jego brat Judd poszukiwali nowego brzmienia. Poszukiwaliśmy białych piosenkarzy z odpowiednimi możliwościami i stylem zbliżonym do południowych kolorowych muzyków, deklarował Judd Phillips. Z kolei Sam stawiał sprawę jeszcze jaśniej: wiedziałem, że jedyną drogą do zdobycia szerszej publiczności było znalezienie białego, który potrafiłby grać czarną muzykę.
W tym celu od samego początku właściciele memphijskiego studia nagraniowego prowadzili politykę otwartych drzwi. Każdy (bez względu na kolor skóry, wyznanie etc), kto miał w portfelu cztery dolary, mógł wejść do SUN Recording Service i nagrać na płytę swoją ulubioną piosenkę.
Teorii na temat tego, w jakich okolicznościach Elvis Presley po raz pierwszy odwiedził studio Sama Phillipsa, jest kilka. Najbardziej prawdopodobna wydaje się ta, że osiemnastoletni wówczas kierowca ciężarówki w firmie Crown Electric Company, należącej do Jamesa i Gladys Tiplerów, wiedział o możliwości, jaką daje artystom amatorom nowo otwarte studio (wielu ówczesnych przyjaciół piosenkarza wspominało później, że młody Presley bardzo często opowiadał im o studiu Sama Phillipsa) i postanowił zwyczajnie spróbować w nim swoich sił (w jednym z późniejszych wywiadów twierdził nawet, że był zwyczajnie ciekaw, jak brzmi jego głos). Jedna z wielu legend, które narosły wokół jego pierwszej sesji dla SUN Studio, głosi nawet, że Elvis poprosił swojego szefa o wcześniejsze wypłacenie pensji, by starczyło mu na nagrania.
Sam Elvis zdawał się mieć zresztą świadomość ilości mitów krążących na temat jego pierwszych nagrań, dlatego też podczas jednego z koncertów w Las Vegas w 1969 roku opowiadając zasłuchanej publiczności zgromadzonej w hotelu International o swojej karierze, przypomniał także jej początki: Chciałbym opowiedzieć trochę, jak to wszystko się zaczęło. Jak, gdzie i dlaczego. Bo jest tyle nieprawdziwych wersji. Mało kto wie, jak było naprawdę. A było tak. Skończyłem szkołę, jeździłem ciężarówką i cały czas uczyłem się fachu elektryka (trochę pobłądziłem, śmiech). No więc pewnego dnia jeżdżę sobie ciężarówką i podczas przerwy na lunch wszedłem do sklepu płytowego i nagrałem płytę demo…
Płyta miała być prezentem dla matki. Chcąc sprawić Gladys przyjemność, Elvis na swoim pierwszym krążku nagrał jej dwie ulubione piosenki. O tym, że chce zrobić swojej mamie upominek, miał powiedzieć m.in. Juddowi Phillipsowi na krótko przed wejściem studia.
Szedłem sobie Aleją Zjednoczenia na swoją poranną kawę, kiedy pierwszy raz zobaczyłem go wałęsającego się przy aptece na rogu, wspominał swoje pierwsze spotkanie z przyszłą gwiazdą rock’n’rolla Judd Phillips. Niechlujnie wyglądający, wiejski chłopak o ciemnych włosach i z długimi bokobrodami. Niemniej jednak kiedy wracałem z kawy, on dalej tam był, ciągnął swoją opowieść producent. Dlatego też zapytałem go, czy mogę mu w czymś pomóc. Powiedział, że chce nagrać płytę na swój koszt jako prezent dla matki. Wyglądał na bardzo nieśmiałego. Myślę, że gdybym sam do niego nie podszedł, mógłby nigdy nie wejść do naszego studia.
Pierwszą wizytę Elvisa Presleya w studiu należącym do Sama Phillipsa datuje się na lato 1953 roku (w różnych opracowaniach można się także spotkać z bardziej szczegółowymi terminami, takimi jak np. 18 lipca 1953). Marion Keisker, która była tego dnia w studiu zamiast Phillipsa, zapamiętała, że piosenkarz pojawił się w SUN w sobotnie popołudnie i był jednym z wielu chłopaków oczekujących na nagranie, które miało otworzyć im drogę do lepszego życia… do sławy. Na krótko przed rozpoczęciem przez Elvisa pierwszej piosenki asystentka Sama Phillipsa zadała młodemu wokaliście kilka pytań. Dzisiaj ta rozmowa stała się częścią historii muzyki. Jeśli znasz kogoś kto potrzebuje piosenkarza…, rozpoczął Elvis. Co możesz zaśpiewać?, zapytała Keisker. Wszystko, odparł Presley. A czyje masz brzmienie?, pytała dalej asystentka. Ja nie brzmię jak nikt. Zaintrygowana Marion drążyła dalej: „Śpiewasz hilbilly?" „Mogę śpiewać hilbilly”. „A w hilbilly brzmisz jak kto?”. „Ja nie brzmię jak nikt”, po raz kolejny stwierdził osiemnastoletni Presley i po tych słowach i uiszczeniu opłaty w wysokości 3,98$ (plus podatek) wszedł do studia i nagrał na płytę dwie piosenki – „My Happiness” i „That’s When Your Hearaches Begin”. Pierwsza z nich była popularnym standardem wylansowanym w grudniu 1947 przez grupę Marlin Sisters. Prawdziwym przebojem stała się jednak dopiero rok później, gdy Jon and Sondra Steele umieścili ją na trzeciej pozycji listy przebojów. Po nich po utwór ten sięgali m.in. The Pied Pipers oraz Ella Fitzgerald.
„That’s When Your Heartaches Begin” z kolei po raz pierwszy został nagrany w czerwcu 1937 roku przez Boba Godaya i orkiestrę Shepa Fieldsa i zamieszczony na stronie B singla „The Merry-Go-Round Broke Down” (ta ostatnia melodia często wykorzystywana była w serii kreskówek Looney Tunes – w Polsce znanych jako "Zwariowane Melodie”).
Elvis, akompaniując sobie jedynie na gitarze (kilka lat później sam stwierdził, że jego gra przypominała walenie w pokrywę od kubła), swoje wykonanie oparł jednak na popularnej w tamtym czasie wersji czarnego kwartetu The Ink Spots.
Mój Boże! To nagranie! Okazało się, że Elvis nie kłamał, mówiąc, że śpiewa wszystko, wyznała w jednym z wywiadów Marion Keisker i przyznała, że jedyny kłopot sprawiało mi utrzymanie odpowiedniego poziomu nagrania. W jednej chwili jego głos z wysokiego tenoru przechodził w głęboki bas. Złapanie odpowiedniego poziomu było prawdziwą loterią.
Debiutujący Elvis na tyle zaintrygował pracownicę SUN Studio, że zdecydowała się nagrać go na taśmę, by później móc podzielić się swoim odkryciem z Samem Phillipsem (…to ona odkryła coś specjalnego, coś niezwykłego w głosie Elvisa, pisał o Marion Keisker w swojej książce „The Elvis Archives” Todd Slaughter, szef brytyjskiego fanklubu piosenkarza. Zrobiła notatkę i zdołała uchwycić Elvisa na taśmie, by później odtworzyć go swojemu szefowi). Magnetofon włączyła mniej więcej w połowie pierwszej piosenki. Przed Elvisem ani ona, ani Phillips nigdy wcześniej tego nie robili. Każdy z amatorów po uiszczeniu opłaty nagrywał swoje płyty bezpośrednio na dziesięciocalowy acetat, który następnie otrzymywał na własność…
Wprost ze studia Elvis pojechał do domu, by zaprezentować Gladys (swojej matce) płytę. Jak głosi jedna z legend, pierwszy acetat odtworzono na adapterze należącym do wujka wokalisty, Vestera Presleya. Rodzina, a w szczególności matka Elvisa byli zachwyceni.
Swoje pierwsze demo Elvis podarował (lub jak chce jedna z teorii – zostawił w jego domu) Edwinowi Leekowi, przyjacielowi z lat szkolnych. Zresztą przez długi okres czasu to właśnie Leek utrzymywał, że to on dał młodemu Presleyowi pieniądze na pierwsze nagrania w SUN Records i namówił go na wizytę w studiu Sama Phillipsa. Dałem Elvisowi 4$, żeby mógł zrobić swój pierwszy Dub w SUN Records Sama Phillipsa. Zebranie się na odwagę i zrobienie tego zajęło mu aż dwa miesiące. Mój pomysł był taki, żeby zrobić płytę i pukać do drzwi stacji radiowych, żeby ją zagrali, mając nadzieję, że znajdzie pracę jako wokalista, wspominał.
Tymczasem w SUN Records po pierwszej wizycie Elvisa pozostała taśma z zapisem fragmentu „My Happiness” i całym utworem „That’s When Your Heartaches Begin” oraz odręcznie sporządzona przez Marion Keisker notatka z adresem debiutanta (ul. Alabama 462) i dopiskiem: Elvis Pressley. Dobry wykonawca ballad. Zachować.