[stron_glowna]
0 books
0.00 zł
polishenglish
Paper books and ebooks
SEARCH
author, title or ISBN
Categories
  • Novels
  • Short stories
  • Poetry & Drama
  • Biographies & Memoirs
  • Science & Technology
  • Languages
  • Reference
  • Economics, Business, Law
  • Humanities
  • Nonfiction
  • Children & Youth
  • Psychology & Medicine
  • Handbooks
  • Religion
  • Aphorisms
We accept payments by Visa, MasterCard, JCB, Dinners Club

We accept payments via PayPal
czas niezapisany
czas niezapisany
Jacek Waniewski
Publisher:My Book
Size, pages: A5 (148 x 210 mm), 137 pages
Book cover: soft
Publication date:  August 2015
Category: Aphorisms
ISBN:
978-83-7564-487-6
25.00 zł
ISBN:
978-83-7564-488-3
10.00 zł
FRAGMENT OF THE BOOK
Nieudacznik

    Nie przekroczył Rubikonu, przekroczył medianę długości życia. Nie rzucił kości; to jego rzuciły kości. Nie dostał czasu, aby wyruszyć w drogę; to czas dostał go, a droga wyruszyła sama. Kiedy już miał czas, droga akurat skończyła się. Nie uderzył w stół, to i nożyce się nie odezwały. Spróbował trzy razy, ale sztuka się obraziła. Powiesił, rzeczywiście nie utonęło, ale za to gdzieś zniknęło. Długo szukał dobrej baletnicy, a kiedy taką znalazł, okazało się, że ma spódniczkę bez falbanek. Zamówił na obiad pieczone gołąbki i już otwierał usta, gdy zorientował się, że to kuropatwy. Chciał się wymówić od udziału w zebraniu bólem głowy, ale przypomniał sobie przodka ściętego na gilotynie. Usłyszał nagle dwa słowa, ale nie znalazł w głowie niczego, co by im odpowiadało.
    Kiedy jego kobieta zsiadła z wozu, konie położyły się na ziemi. Nosił, owszem, nawet kilka razy, wilka, ale wilk jego ani razu. Próbował upaść niedaleko od jabłoni, ale z przerażeniem stwierdził, że to grusza. Wstawał wcześnie przez kilka miesięcy i dostał zapalenia spojówek. Postanowił płynąć z prądem, ale okazało się, że jest na jeziorze. Chciał umyć pewną rączkę i zmyto mu głowę. Znalazł dwa grzyby w zupie, ale to nie był barszcz. Przymierzał się wiele razy do obcięcia, ale niestety urwało się samo. Był niedowiarkiem i często kładł na zębie, aż ząb się w końcu złamał. Trzymał już wróbla w garści, ale na dachu nie było żadnego gołębia.
    Wybrał się w odwiedziny do sześciu kucharek i rozchorował z przejedzenia. Umarł, położyli go na desce i grali po kolei wszystkie możliwe melodie, ale, niestety, on nigdy nie uczęszczał na kurs tańca. Leżał już w trumnie, słuchał uderzeń młotka wbijającego kolejne gwoździe, i nagle doszedł go głos: „Skończyły się. Chyba darujemy sobie ten ostatni gwóźdź”.
© 2004-2023 by My Book