[stron_glowna]
0 books
0.00 zł
polishenglish
Paper books and ebooks
SEARCH
author, title or ISBN
Categories
  • Novels
  • Short stories
  • Poetry & Drama
  • Biographies & Memoirs
  • Science & Technology
  • Languages
  • Reference
  • Economics, Business, Law
  • Humanities
  • Nonfiction
  • Children & Youth
  • Psychology & Medicine
  • Handbooks
  • Religion
  • Aphorisms
We accept payments by Visa, MasterCard, JCB, Dinners Club

We accept payments via PayPal
Widzieć intelektem
Widzieć intelektem
Krzysztof Galas
Publisher:My Book
Size, pages: A5 (148 x 210 mm), 95 pages
Book cover: soft
Publication date:  March 2015
Category: Short stories
ISBN:
978-83-7564-471-5
19.00 zł
ISBN:
978-83-7564-473-9
15.00 zł
FRAGMENT OF THE BOOK
NOBLIŚCI

    Początek naszej znajomości nie rokował najlepiej. Podszedł do mnie, przedstawił się imieniem i nazwiskiem, uścisnął mocno rękę i bez ogródek zagaił:
    – Pan podobno wiersze pisze i książki wydaje. Czy mógłbym z panem chwilę porozmawiać, na tematy literackie, ma się rozumieć…
    Kojarzyłem człowieka po głosie ze sklepu albo osiedlowego rynku, tak jak sąsiada z osiedla. Jednakże skłamałbym, gdybym stwierdził, że ucieszyła mnie perspektywa nawiązania z nim bliższej znajomości. Miał w sobie coś z menela. Co prawda nie mogłem ocenić jego wyglądu, jednak nie budził mojego zaufania. Może to ta jego bezpośredniość, a może dziwna chrypka i kaszel? Odpowiedziałem, że innym razem, bo dzisiaj wyjątkowo się śpieszę. Po czym udałem się w kierunku przystanku autobusowego.
    Pan Karol, bo tak miał na imię mój sąsiad, ucieszył się, że jednak będzie okazja do rozmowy, bo też wybiera się do miasta. Staliśmy na przystanku sami, gdyż autobus przed chwilą odjechał. Zastanawiałem się, czego ten człowiek może ode mnie chcieć, a on bez wahania zaczął:
    – Wiesz pan, w zeszłym tygodniu byłem na imieninach szwagra. Jego rodzina cała jest taka inteligencka, wiesz pan, psiakrencka, sztuka przez duże SZ. Malarstwo, muzyka, literatura i takie tam. Normalnie to ja nie zwracam uwagi na ich wydumane gadanie, nie dlatego, żebym nie miał nic do powiedzenia. Siedzę cicho i już. Co tam, psiakrencka, będę się wcinał…
    Nadstawiłem uszu, czekając, co z tak obiecującego wstępu może wyniknąć.
    – Oni tam się spierali o naszych pisarzy noblistów. Miłosz czy Szymborska, kto lepiej pisze, jest bardziej zasłużony, kto z nich ma większy dorobek. Tak wrzeszczeli na siebie, że ogłuchnąć było można, a i tak do niczego, psiakrencka, nie doszli. Jak mówię, nie wtrąciłem się ani na chwilę, ale pomyślałem sobie, że spytam pana. Bo wiesz pan, czytam dużo, ale poezję dzielę na strawną i niestrawną. A Miłosz i Szymborska… to nie dla mnie. Pan to co innego, chociaż ślepy, o, o… przepraszam, nie widzi, podobno należy pan gdzieś tam do literatów, pisze wiersze, to i o noblistach coś mi powie.
    – Obawiam się, że mogę pana mocno rozczarować. Oczywiście Miłosz i Szymborska to najwyższa półka, ale tak jak w wielu dziedzinach sztuki, wszystko się opiera na indywidualnym guście odbiorcy.
    – To właśnie ja pytam, kto jest lepszy?
    – Myślę, że tu na przystanku nie zdołamy tego rozstrzygnąć. Jeśli chodzi o dorobek, to bezsprzecznie Miłosz ma dużo większy, a co do samego pisania, to abstrahując od wszelkich truizmów napisanych o naszych noblistach… – Usłyszałem dziwne chrząknięcie i podjąłem innym tonem. – Szymborska to uniwersalne prawdy świata, ironia i sceptycyzm, liryka subtelna, elegancka i wzruszająca, pozorna prostota, ale przede wszystkim logika.
    – A coś jakby prościej?
    – Nobla nikt za darmo nie daje.
    Tyle musiało wystarczyć mojemu dociekliwemu sąsiadowi, bo nagle zjawił się autobus, a wewnątrz rozdzielił nas tłum i dalsza rozmowa stała się niemożliwa. Pan Karol zrobił na mnie wrażenie. Długo się zastanawiałem. Podszedł do mnie, aby się czegoś dowiedzieć, czy powodowała nim pusta ciekawość? Być może chciał się zorientować, jak niewidomy prowadzi rozmowę. A gdyby tak następnym razem podarować mu tomik moich wierszy?

Po powrocie do domu długo myślałem nad rozterkami niedocenionego przeze mnie sąsiada i goląc się w łazience, doszedłem do wniosku, że takich właśnie rozmów brakuje mi w siedzibie Związku. O przeczytanych książkach, ulubionych autorach, preferowanym stylu. Obojętnie, ilu nas się zbierze, czuję niedosyt porywających dyskusji, zwyczajnej wymiany myśli, doświadczeń, odczuć, choćby takich jak u Julio Cortazara w Grze w klasy. Muszę pomyśleć, co mógłbym zrobić, żeby to zmienić.
© 2004-2023 by My Book