Obudził ją dźwięk telefonu. To jedna z jej nowych klientek. Zadając pierwsze powitalne pytania, przeszła szybko do kuchni, nastawiając ekspres, po czym szybko wyszła, aby nie było go słychać w słuchawce. Kobieta zaczynała już teraz zadawać pytania, na które trzeba było zacząć odpowiadać. Teresa tak prowadziła rozmowę, że tamta musiała znowu sama zająć się analizą tego, co powiedział jej partner. Wykorzystując to, terapeutka przeszła do kuchni, nalała mleka w kubek, zalała to kawą i po cichu przeszła z powrotem do salonu. Spokojnie upiła łyk kawy, uważnie słuchając głosu w słuchawce. Teraz krok po kroku przybliżała się do mówiącej coraz bardziej, w czym pomagały jej rozłożone już karty tarota. Widziała już bardzo dokładnie całą wczorajszą sytuację, przebieg rozmowy i emocje jej towarzyszące. Spokojnie zaczekała, aż kobieta skończy swoją opowieść, i zaczęła tasować talię, która robiła dużo hałasu, ale tak naprawdę nie używała jej. Było to potrzebne, aby klienci, z którymi miała kontakt telefoniczny, słyszeli ją, jak rozkłada karty; to ich uspokajało i wprawiało w stan, w którym łatwiej mogli przyjąć to, co miała im do powiedzenia. Skończyła tasowanie i skupiła się na kartach, które rozłożyła wcześniej. Krok po kroku analizowała wczorajszą sytuację, trzymając ramieniem słuchawkę. Jej prawa ręka dobierała wciąż nowe karty, a lewa oparta przegubem o stół, jakby osłaniała cały rozkład. Po drugiej stronie słuchawki panowała całkowita cisza. Kobieta kuliła się coraz bardziej w sobie, słuchając, traciła całkowitą pewność siebie, słyszała te same słowa, które powiedział wczoraj jej partner. Tak dokładnie, jakby to on sam znowu jej to powtarzał.
– Powiedział ci już kilka razy, że nie może ścierpieć tej samej poplamionej piżamy na tobie, a te stare kapcie wywołują wręcz odruch wymiotny, dlaczego nie wyrzucisz tych rzeczy, dlaczego nie słuchasz co do ciebie mówi? – padło pytanie.
Teraz dziewczyna już nie mogła powstrzymać płaczu, rozszlochała się na dobre, przerażona faktem, że tamta, której nigdy nie widziała, ale rozmawiała już z nią kilka razy, tak dobrze opowiedziała jej cały przebieg wczorajszej kłótni. Do tej pory Teresa rozmawiała z nią ciepło i serdecznie, próbując przyzwyczaić ją do myśli, że nie ma racji, że może się myli w pewnych sprawach. Nie zrobiła na niej jakiegoś większego wrażenia, wydawało jej się, że koleżanki, które ją zachwalały, przesadziły. Ot, zwykła kobiecina, która w ten sposób zarabia na chleb. Nie wierzyła, że może naprawdę przepowiedzieć przyszłość. Wręcz przeciwnie, uważała ją za niezdolną do tego. Liznęła trochę wiadomości z psychologii i teraz na tym bazuje. Było jednak w głosie tej kobiety coś, co przyciągało jak magnes. Dzisiaj też chciała po prostu ją usłyszeć, nieważne, że była pewna, iż nie potrafi rozwiązać jej problemu. Jej głos działał jak balsam, chciała go usłyszeć znowu. Tym razem jednak rozmowa była zupełnie inna. Dziś dopiero zrozumiała, jaką siłą dysponuje ta nieznana jej kobieta. Przeraziła się, ale równocześnie poczuła wielką pewność, że potrafi jej pomóc. Wytarła głośno nos i wiedząc, że Teresa dała jej czas na ochłonięcie, otworzyła usta, aby poprosić ją o pomoc. Nie zdążyła jednak nic powiedzieć.
– Evi, wiem, że już jesteś gotowa do pracy nad tym tematem. Powiedz mi tylko, czy chcesz abym cię poprowadziła – usłyszała w słuchawce.
Z trudem stłumiła następny atak płaczu, słysząc dokładnie słowa, które sama chciała wypowiedzieć. Poczuła dreszcze na całym ciele. Jak to dobrze, że ta kobieta jest już wypróbowana, bo napawała ją lękiem. Pomogła jednak dwóm dobrze znanym jej osobom, więc można jej zaufać.
– Powiem ci teraz, co powinnaś zrobić – usłyszała i znowu ogarnęła ją panika. Ona czyta w moich myślach – pomyślała ze strachem.
– Nie bój się – głos w słuchawce był znowu ciepły i opiekuńczy – ja słyszę tylko to, co chcesz, abym usłyszała, to, na co mi pozwala twój Anioł Stróż, albo twoja podświadomość. Nazwij to, jak chcesz. A słyszę po to, aby móc pomóc, a nie po to, aby cię oceniać i na pewno nie po to, aby wykorzystać to przeciwko tobie. O tym, proszę, zawsze pamiętaj. Skontaktowałaś się ze mną, bo potrzebujesz pomocy. Zapomnę o wszystkim po skończeniu rozmowy, a przypomnę sobie dopiero przy następnej, wtedy gdy będziesz znowu mnie potrzebować.
Evi nabrała powietrza w płuca i odważyła się zapytać, czy może zapalić, wywołując uśmiech na twarzy Teresy.
– Zapal i usiądź wygodnie, ale proszę, nie nakładaj nogi na nogę. – Ta uwaga znowu wstrząsnęła Evi, która właśnie zdążyła je skrzyżować. Posłusznie wykonała polecenie, nie znajdując dość siły, aby zapytać, dlaczego to jest tak ważne.
– Jorgos wraca około siedemnastej. Proszę, abyś do tej godziny zrobiła dokładny przegląd swoich szaf i szuflad i wyrzuciła wszystkie stare ubrania, które tam trzymasz od lat. Im dokładniej to zrobisz, tym szybciej oczyścisz swoje życie od niepotrzebnych śmieci. Wyrzucisz wszystko, co jest podniszczone i poplamione. Wszystko! Zapakujesz to wszystko w czarne worki na śmieci, zwiążesz je wszystkie oprócz jednego. Na wierzch tego otwartego wsadzisz piżamę, w której jesteś w tej chwili, i kapcie, które teraz masz na nogach. Ten worek zostawisz otwarty. Wszystkie postaw w przedpokoju. Zabierz się więc najpierw do tej pracy, następnie zajmij się sobą, ułóż włosy tak starannie, jakbyś wychodziła do teatru, załóż sukienkę, którą kupiłaś kilka dni temu, i nowe kapcie, które leżą od kilku miesięcy w szafie. A potem idź do kuchni i załóż na sukienkę-fartuch, który kupił ci w prezencie na początku waszej znajomości, i zabierz się za robienie makaronady, którą tak lubi. Myślę, że w sam raz zdążysz z tym do siedemnastej. – Szeroki uśmiech pojawił się na twarzy Evi. Była pewna, że zdąży, skoro tamta tak mówiła.
– I pamiętaj – mówiła dalej Teresa – nie chcę, abyś choćby jednym słowem wracała do wczorajszej rozmowy. To on ma rację, nie ty, więc nie będziesz mu już niczego tłumaczyć. Worki już w przedpokoju powiedzą mu, że zrozumiałaś, a twój nowy obraz w kuchni dopowie reszty.
– To znaczy, że w ogóle nie będziemy rozmawiać?! – zapytała przestraszona.
– Będziecie – z uśmiechem odpowiada Teresa – przecież wreszcie musisz zacząć się interesować tym, jak mu minął dzień. Nie wolno ci jednak zaczynać rozmowy na temat tego, co powiedział wczoraj, ani tego, co zrobiłaś ty dzisiaj. O tym będą mówić fakty.
– OK, zrobię dokładnie, tak jak mówisz – obiecuje Evi. – Czuję, że teraz wszystko pójdzie gładko.
No, nie tak znowu gładko, myśli Teresa, patrząc na kartę, która wypadła właśnie z talii. Ale też jest dobrej myśli.
Żegnając się, Evi słyszy jeszcze na pożegnanie:
– I pamiętaj, że dziś w łóżku ma być tak gorąco, żeby u mnie dzwoniły dzwony. – Teraz śmieją się serdecznie obie.
Teresa opiera się wygodnie o oparcie fotela, czując radość. Wie, że nie będzie łatwo, ale jednak widziała w kartach, że ta dziewczyna posłucha jej, że krok po kroku zmieni swoją osobowość na tyle, że potrafi istnieć w związku. Będzie mogła dawać radość i brać ją dla siebie. A to jest podstawa sukcesu. Powoli wstaje i idzie w stronę kuchni przygotować sobie jakieś śniadanie.