lewy but
Marcin Gołąbek
Publisher: | My Book |
Size, pages: | A5 (148 x 210 mm), 87 pages |
Book cover: | soft |
Publication date: | February 2008 |
Category: | Short stories |
ISBN:
978-83-7564-015-1
19.00 zł
Antidotum
Półka była pełna odtrutek. Stały na niej rzędy małych flakoników. Niektóre z powykręcanymi szyjkami i z prostymi, niektóre były po prostu słoikami. Niebieskie, żółte, czerwone i różne przeplatające się odcienie. Szafa z półką zamykane były na klucz, który trzymała na zielonej tasiemce zawieszonej na szyi. Zaglądała do niej często; wdychając zapach odtrucia czuła się bezpiecznie: zawsze jeżeli czymś się zatruje, będzie miała antidotum.
Bała się pszczół, os i szerszeni. Zresztą wszystkich stworzeń, które miały żądła, kły i jad. Najgorzej było latem, już wiosną zaczynało się jej szaleństwo trucia trucicieli. Wodą z solą zalewała wszelkie szpary między podłogą a drzwiami i oknami. Na każdej półce, obok zdjęć jej matki, były zielone tabliczki odstraszające owady. Siedziała godzinami obserwując szczelność okna i czy żaden owad nie wleci. Czasem dusiła się w ciężkim, wolnym od świeżości powietrzem.
Budziła się w nocy z przyśpieszonym oddechem, gdy tylko uroiło się jej, że coś lata pod sufitem. Najstraszniejsze były komarzyce. Zawsze gdy już dały radę wbić się w jej ciało, tworząc mikroskopijne dziurki, ona szła do pokoju, otwierała szafę i wpatrywała się w półkę. Przyklejała na ranę plaster nasączony odtrutką i szła spać dalej, kładła się w płytki koszmar przerywany żądłami, kłami i jadem. Nie pocieszała ją nocna myśl, że gdy pszczoła użądli, to traci życie.
Była blada, nie wychodziła na powietrze, jej szafa z garderobą zawierała kilka szali, zakrywające jak najwięcej ciała golfy, długie spódnice i grube spodnie. Nie odkrywała żadnej części siebie bez potrzeby. Była zawsze głodna i bardzo chuda. Mało jadała, tylko potrawy przygotowane przez siebie, nie ufała kelnerom, kucharzom, właścicielom restauracji. Nie piła nic oprócz wody z dopiero co otwartej butelki, wypijała łyk i resztę wylewała do zlewu. Nie chciała jeść owoców, warzyw, grzybów. Miała dwie pary oczu, jedną zieloną, a drugą fioletową, poniżej pierwszej. Nie wyglądasz najlepiej – mawiała do lustra.
Nikogo nie kochała – to kochani najczęściej trują. Bała się, tak strasznie się bała, otruć, trucicieli, jadu, żądeł, owadów i ludzi. Na swój strach miała półkę pełną odtrutek.
Zmarła śmiercią naturalną w wieku trzydziestu lat.