Zwardoń
Początkiem lat sześćdziesiątych zawiadowcą niedużej, granicznej stacji Zwardoń został młody, rzutki dyżurny ruchu ze Zwardonia, Mieczysław Zwardoń. Miejscowość ta leży w powiecie żywieckim, na przełęczy, zachodniej części Beskidu Żywieckiego, na pograniczu Beskidu Śląskiego. Jest to granica państwa pomiędzy Polską i Czechosłowacją, a ściślej mówiąc, Słowacją. To przejście graniczne czynne było do wybuchu drugiej wojny światowej i jeszcze w czasie okupacji hitlerowskiej, a potem już nie.
Pomimo że zawiadowca stacji Mieczysław Zwardoń był porządnym i mądrym zwierzchnikiem, zaczęły się problemy z niektórymi, na wyższych szczeblach, przełożonymi, gdy sam zawiadowca odbierał telefon. Kiedy odezwał się dzwonek telefonu, a słuchawkę podniósł sam Mietek, to zgodnie z przepisami kolejowymi, głosił się:
– Stacja Zwardoń, Zwardoń, słucham.
Wtedy najczęściej zaczynał się dialog:
– Ale kto przy telefonie?
– Zwardoń.
– Że Zwardoń, to ja już wiem, tylko kto odebrał telefon?
– Zawiadowca stacji Zwardoń.
– To już słyszałem, że zawiadowca stacji Zwardoń, ale jak się pan nazywa?
– Nazywam się Mieczysław Zwardoń i jestem zawiadowcą stacji Zwardoń.
W późniejszym czasie głosił się do telefonu: stacja Zwardoń, zawiadowca stacji Zwardoń.
Pomimo tego meldowania się do telefonu zdarzały się dalsze, jak powyżej, dialogi.
W Oddziale Przewozów w Bielsku-Białej szybko się do tego przyzwyczaili, lecz w DOKP Katowice trwało to znacznie dłużej i bywało, że któryś z wyższych przełożonych nie mogąc się dogadać z zawiadowcą stacji Zwardoń, interweniował u naczelnika Oddziału Przewozów, gdzie należycie został poinformowany.
Powoli różne władze przyzwyczaiły się do tego.
Po kilku latach Mieczysław Zwardoń przeniesiony został na stanowisko zawiadowcy stacji wyższej klasy, Ustroń.
Miasto uzdrowiskowe Ustroń leży w powiecie cieszyńskim, w odległości jednej stacji od miasta uzdrowiskowego Wisła. W stacji tej pod względem głoszenia się do telefonu nic sobie nie poprawił, a raczej pogorszył. Kiedy był telefon z Oddziału Przewozów lub DOKP, a odebrał sam zawiadowca, to zaczęły się innego typu nieporozumienia i dialogi:
– Stacja Ustroń, Zwardoń!
– Jaka to jest stacja, Ustroń, czy Zwardoń?
– Stacja Ustroń, przy telefonie zawiadowca stacji Zwardoń!
– To wreszcie której stacji jest pan zawiadowcą, Ustroń czy Zwardoń?
– Jestem zawiadowcą stacji Ustroń, nazywam się Mieczysław Zwardoń! – wyrecytował swoim donośnym tenorem Mietek. Głos miał rzeczywiście potężny, taki, że kiedy będąc na jednym końcu stacji zauważył jakąś nieprawidłowość pracy podwładnego, będącego na drugim końcu stacji, to był dobrze słyszalny.
Z biegiem czasu pracownicy organów zwierzchnich, takich jak Oddział czy DOKP Katowice, przyzwyczaili się do zgłaszania przy telefonie zawiadowcy stacji Ustroń Mietka Zwardonia.