Iglasty las przepełnia jodową wonią nadmorski szlak mojej wędrówki. Stukający w oddali dzięcioł echem rozbrzmiewa po okolicy wtopionej w nadbrzeże usiane złocistym piaskiem. Czerwony krab niosący śmiesznie powykręcany domek na swym grzbiecie podąża ku spienionym falom oceanu zlewającego się z lazurem nieba.
Pragniemy Miłości uspokajającej, pocieszającej, która by nas utwierdziła w tym, co już wiemy, usprawiedliwiała nasze posiadanie zdobytych bogactw materialnych i zwalniała nas od trudu poszukiwania dobrobytu duchowego. Tymczasem, gdy wkracza Ona w nasze życie, czujemy się zdezorientowani, jak niskopienne krzewy tworzące kępki sterczących włosów ziemi, nieśmiało wyglądających spod wydm. Miłość chce oswoić nas z ryzykiem, wprowadza w nasze życie konieczność zerwania z przeszłością, usuwa nasze podpory, rozsądne miary, aby pogmatwać nam nasze obliczenia i pozwolić nam doświadczyć niesłychanych możliwości szaleństwa ludzkiego wnętrza. Musimy stać się jak pnący się ku górze wysoki fiord, groźnie, ale i nieśmiało spoglądający na turystów spragnionych niecodziennych widoków.
Działania najprostsze, banalne, zwykłe, nic nieznaczące mają głębokie znaczenie, gdy Miłość, jak szum wody wlewający swoją dzikość do jaskini wydrążonej w urwistym stoku skalnym, wlewa się do ludzkiego serca. Pewne proste, ludzkie gesty mają sens tam, gdzie my dostrzegamy jedynie bezsens, a ulotne chwile nabierają wymiaru nadzwyczajnego. Puchowa chmurka na horyzoncie nadaje delikatności i powabu ociężałym statkom w tle. Należy pozwolić Miłości, która jest w nas, działać, rezygnując z chęci zrozumienia wszystkiego. Ona zamiast eliminować nasze pytania uspokajającymi rozwiązaniami, pozostawia je otwarte.
Z atomową szybkością lecą rozprawiające między sobą dwie mewy. Ich piskliwe tony głosu ustawiają wszystko na odpowiednie miejsce, aby było w idealnej harmonii. Miłość nadaje życiu mocny fundament, daje nam nowe spojrzenie na samych siebie i nową wizję własnego życia. Wychodzimy wówczas z naszej ziemskiej, ludzkiej rzeczywistości, w której jesteśmy określeni potrzebą uznania, sukcesu, życzliwego ludzkiego zainteresowania, władzy i posiadania. Nie widzimy już zdrętwiałego, ponurego świata, w którym funkcjonujemy, ale postrzegamy rzeczywistość Miłości, w której nie dotykają nas już lęki, rozczarowania, pragnienia i potrzeby.
Czyste, o bladobłękitnym zabarwieniu niebo i woda nieruchoma, cicha i łagodna, zachwycają swym spokojem. Nostalgiczny, ciepły letni wieczór przywodzi na myśl zasłuchany las, noc ukrytą za horyzontem, szmaragdową toń oceanu i cichy śpiew radosnego serca. Gdy ogarnie, zawładnie nami Miłość, nie postrzegamy już siebie z perspektywy naszych osiągnięć i ludzkiego uznania, ale z perspektywy tego, jak radzimy sobie z własnym życiem, czemu poświęcamy nasze siły. Dzięki naszym najgłębszym doświadczeniom mamy odwagę to, co w głębi swego serca czujemy, przyjąć jako autentyczne i tym żyć. Miłość gorejąca w nas mówi nam, kim jesteśmy i czym jest tajemnica naszego życia. Daje nam pewność, że nie patrzymy na drugiego człowieka i siebie samych przez pryzmat zniekształconych okularów.
Widać w oddali wiosenny powrót ptaków do swoich gniazd, będący swoistym impulsem do podążania żeglarzy szlakiem wyznaczonym przez gwiazdy, aż osiągną oni cel swej drogi. Wśród delikatnie szumiących drzew ukazuje się krąg przyjaciół zgromadzonych przy blasku ogniska i dźwięku gitary. Miłość jest drogowskazem, którego nie wolno omijać, drogą prowadzącą do radości, pokoju, uprzejmości, łagodności, opanowania, cierpliwości i dobroci wobec siebie i innych. Mistyczny kontakt człowieka z przyrodą jest krokiem do zrozumienia samego siebie, jest ubogaceniem go wewnętrznie, duchowo.