Według danych statystycznych z ostatniego dziesięciolecia, Szwecja jest krajem starzejących się ludzi, bo przeciętna długość życia Szwedów wydłużyła się z 80 do 90 lat, a wielu z nich dożyje 100-lecia. Jednocześnie z roku na rok zmniejsza się liczba narodzin, dlatego Szwecja staje się krajem o przeważającej liczbie osób w starszym wieku, co spowoduje wzrost kosztów utrzymania w przyszłości, w formie emerytur i opieki lekarskiej dla starszych ludzi. Ponadto, dość charakterystyczną cechą współczesnego społeczeństwa jest nieustanna troska o koszty utrzymania, wzrastające niewspółmierne do wynagrodzenia za pracę. Szwecja nie jest w tym problemie odosobniona; żyje się tutaj coraz trudniej, a szczególnie emerytom, młodym rodzinom z kilkorgiem dzieci czy studiującej młodzieży. Młodzi ludzie w Szwecji podczas studiów nie są wspomagani przez państwo. Jeżeli nie są finansowani przez rodziców, zadłużają się w banku. Ponieważ jest to zawsze minimalna kwota, muszą dorabiać sobie często, przeważnie w domach opieki dla ludzi starszych. Życie w Szwecji dla wielu ciężko zapracowanych ludzi nie jest łatwe, bo wzrastające koszty utrzymania wymagają ogromnego zachodu, jak również dosyć wielu wyrzeczeń, aby podołać miesięcznym opłatom, a później tylko przetrwać jako tako do następnej wypłaty. Podatki od wynagrodzenia w Szwecji są bardzo wysokie, 30–50% od zarobionej kwoty. Miesięczne opłaty za czynsz, ogrzewanie wody i mieszkania są równie wysokie. W wielu przypadkach pochłaniają połowę pozostałej po potrąceniu podatku kwoty, a do tego dochodzą jeszcze opłaty za elektryczność, telefon czy inne wydatki, takie jak dojazdy do pracy lub zaspokojenie prozaicznych potrzeb, jak artykuły higieniczne i wyżywienie, które jest coraz to droższe. Poza tym w Szwecji, tak jak na całym świecie, istnieje bezrobocie, dlatego życie bez pracy jest tutaj pod dość wieloma względami ograniczonym życiem. Dotyczy to nie tylko rodzin mających gromadkę dzieci, lecz jest równie trudne dla samotnych osób, jak i dla wielu młodych.
Podobne przeżycia były także moim udziałem, bo po trzech latach niesamowicie pracowitego „oczekiwania” na stałą pracę, spędzonych w szkołach, na szkoleniach czy kursach przystosowawczych, otrzymałam wreszcie zatrudnienie w Szwecji. Ponieważ jestem zatrudniona w państwowej instytucji, to do ukończenia 67. roku życia chroni mnie skutecznie szwedzkie prawo pracy. Niestety, nie jestem pewna, czy będę mogła wytrwać w tej pracy aż do osiągnięcia tego wieku, bo praca w zawodzie opiekunki osób starszych z dnia na dzień staje się coraz cięższa. (...) Ponadto do naszych obowiązków należy prowadzenie dokumentacji z każdej czynności, jaką wykonujemy na naszym oddziale, a także wysłanie koniecznych zamówień każdego tygodnia.
W rezultacie dochodzi do tego, że nasze mięśnie i kręgosłupy tak wielkiego obciążenia pracą nie wytrzymują. Dlatego w całej Szwecji coraz to więcej osób pracujących w tym zawodzie ciężko choruje lub przebywa na długotrwałych zwolnieniach lekarskich z powodu poważnych uszkodzeń mięśni ramion i kręgosłupa, na równi z wyczerpaniem fizycznym i psychicznym. Do tego jesteśmy nieustannie narażeni na zainfekowanie różnymi bakteriami czy wirusami i wiele osób z naszego personelu choruje ze względu na kontakty z osobami chorymi. Jednak większość społeczeństwa w Szwecji nie jest świadoma, jak bardzo ciężko pracujemy. Tylko najbliżsi naszych pacjentów, ci, co odwiedzają częściej swoich bliskich, dostrzegają i doceniają naszą pracę. W tym momencie można byłoby zadać pytanie, jak do tego ustosunkowują się nasi pracodawcy. Nic nie robią, aby polepszyć nam warunki, lecz jawnie nasze potrzeby lekceważą, zwiększając zakres wykonywanej przez nas rutynowej pracy i obarczając dodatkowymi zadaniami związanymi z prowadzeniem dokumentacji, chociaż ostatnie dwa lata były dla nas już wystarczająco pracowite, bo oprócz wypełnienia normalnych obowiązków zawodowych, spędzaliśmy dużo czasu na intensywnych kursach i szkoleniach, ze względu na dostosowanie naszego systemu pracy do warunków Unii Europejskiej. Z tego powodu w latach 2006–2007 douczano nas intensywnie, bo państwo szwedzkie otrzymało na te cele 18 mln euro z Unii. Jednak większość z przekazywanych informacji była nam już dobrze znana, z poszerzonego programu szkolnego, jak również z praktyki odbywanej w szpitalach czy wielu placówkach medycznych, takich jak hospicja, przychodnie oraz domy opieki dla starszych, chorych ludzi. W szkolnym programie nauczania mieliśmy również kursy prowadzenia wszelkiej dokumentacji, z wyższym stopniem kursu komputerowego. Jednak wszystkie nowe szkolenia chętnie zaliczaliśmy, bo były dla nas wszystkich wytchnieniem od ciężkiej pracy. Natomiast wynagrodzenia za naszą odpowiedzialną, ciężką i wyniszczającą pracę są stosunkowo niskie, w związku z czym, w drugiej połowie 2006 r., na kilku ogólnokrajowych spotkaniach „Visa vägen” − „Wskazać drogę” wszyscy solidarnie proponowaliśmy zmniejszenie nam godzin pracy: 100% wynagrodzenia za 75% miesięcznego czasu pracy. Niestety, nasze propozycje poszły szybko w zapomnienie, mimo że w ten sposób można byłoby zmniejszyć znacznie budżetowe obciążenie, bo długotrwałe zwolnienia lekarskie i rehabilitacje pracowników po wypadkach w czasie pracy, a także zastępstwa innymi pracownikami są zdecydowanie kosztowniejsze niż stworzenie personelowi lepszych warunków. A większość pracujących w tym zawodzie kobiet po takim wyczerpującym dniu ma również liczne rodzinne obowiązki. Wygląda na to, że wdepnęliśmy w wadliwy system, który zafundowali nam decydenci, niemający często żadnego pojęcia o naszej pracy, nieliczący się z tym, że mamy do czynienia z żywymi ludźmi. A tym cierpiącym, schorowanym ludziom, niejednokrotnie pracującym ciężko przez całe życie, należy się dobra opieka, co wymaga zwiększenia ilości personelu. W ostatnim półroczu otrzymaliśmy obiecane nam wcześniej podwyżki, ale nasze pensje w dalszym ciągu są niewspółmiernie niskie w porównaniu z większością wynagrodzeń w Szwecji. Jesteśmy tym bardziej rozczarowani, bo związki zawodowe odkryły, że nasi komunalni decydenci zwiększyli swoje miesięczne wynagrodzenia o kwotę w wysokości naszych pensji. Z tego powodu związki zapraszają nas do ogólnokrajowego protestu w centrum miasta 19 grudnia 2007 r., w godzinach południowych. Sądzę, że skuteczniej pomogłoby tu zatrudnienie ludzi, którzy decydują o wysokości naszych pensji, przez jeden miesiąc na naszych miejscach. My, kobiety obciążone bezlitośnie ciężką pracą, jesteśmy coraz to bardziej wyczerpane, a także coraz częściej między sobą o tym dyskutujemy. Jedna z moich koleżanek w pracy żaliła się do mnie: „Po takim ciężkim dniu jestem tak wyczerpana, że boję się, iż umrę podczas jazdy samochodem w drodze do domu i osierocę moje małe dzieci”.