Anastenes, leżąc na łożu w swojej przestrzennej kabinie, czytał książkę poświęconą plemionom Mongołów w przeszłości. Chciał jak najlepiej przygotować się do spotkania z obcą, nieznaną Rzymowi kulturą. A to, co czytał, dawało mu do myślenia. Czy Mongołowie są na Chan bardziej koczowniczy, czy osiadli? Być może kiedyś w przeszłości byli w stanie całkowicie podbić na jakiś czas Chiny – gdyby nie pomoc Persji. Gdyby to nastąpiło, gdzie by się skierowali? Osiedliby w miejscu, czy skierowaliby się w inną stronę – na południe, albo może jednak na wschód, w stronę Europy?
Ale tak się nie stało. Chińczycy odseparowali ich od świata w północnej Azji, ale Chiny i Persja izolowały ich też od dostępu do techniki – jak wiele przejęli jednak z kultury Chin lub Persji? Anastenes, choć nie miał potwierdzenia, miał wrażenie, że niewiele. Zresztą nie tylko ich odosobnienie mogło sprawić, że na kulturę Chin i Persji patrzyli krzywym okiem, co w ogóle ich własna kultura mogła zostać poddana pewnej degeneracji – szczególnie po przeniesieniu na planetę lodowcową. Persowie niewiele wspominali, jak wyglądały ich kontakty z Mongołami na tej planecie. Chińczycy może by udzielili więcej takich informacji, ale niekoniecznie Rzymianom. Gdyby nawet wziąć wszystkie możliwe dane o tej kulturze – to czego się spodziewać? Z pewnością Mongołowie nie posiadali ani techniki, ani tak rozwiniętej wiedzy jak Chińczycy. Co bynajmniej nie oznaczało, że jeśli nawet są niepiśmiennymi barbarzyńcami, są gotowi otwarcie i radośnie przyjąć Rzymian. Na tym właśnie polega jego zadanie – jest dyplomatą, ma zapewnić nawiązanie stosunków pomiędzy Imperium a tym ludem. Musi zadbać o to, by Rzymianie ze statku nie urazili za bardzo tego ludu, a jednocześnie by zbagatelizować sprawę, jeśli Mongołowie zachowają się niezbyt taktownie. Ma nadzieję, że dowódca będzie kompetentnym, barczystym i silnym mężczyzną, który na tym odległym ludzie zrobi dobre wrażenie, tak psychicznie, jak i fizycznie.
W tym momencie usłyszał pukanie do swojej kabiny.
– Wejść – rozkazał.
Młody członek załogi w kombinezonie Legionu Kosmosu otworzył drzwi.
– Panie konsulu, przybył prom z centurionem. Wszyscy jesteśmy ciekawi, jak on wygląda.
Anastenes podziękował legioniście, po czym wstał z łoża i podążył za nim. Na korytarzu prowadzącym do hali promów ustawiła się już duża grupa ludzi wyczekujących na powitanie kapitana, jedni w kombinezonach Legionu Kosmosu, drudzy w tradycyjnych strojach Armii Terytorialnej – w pełnym rynsztunku oczywiście. Nieco dalej z tyłu stali uczeni w togach i tunikach, zaciekawieni wyglądem człowieka, który poprowadzi ich misje. Jedyną grupę, której zabrakło na tym oficjalnym powitaniu, stanowili naturalnie niewolnicy. Na środku korytarza, w czerwonym płaszczu i złoconym metalowym hełmie, stał Główny Nawigator, czekając na konsula. Konsul stanął obok niego, w tej samej tunice, którą miał dwie godziny wcześniej – była elegancka, a nie będąc legionistą, nie musiał zakładać dodatków na strój.
Właz do hali promów odsunął się. Żołnierze z Armii Terytorialnej wyciągnęli ze świstem miecze, mając zamiar na znak szacunku uderzyć nimi w tarcze. Konsul i Główny Nawigator zrobili parę kroków do przodu, by powitać nadchodzącego dowódcę. We włazie pojawiły się trzy postacie – dwie w klasycznych zbrojach adiutantów i jedna w galowym, klasycznym stroju centuriona. Uniesione miecze żołnierzy uderzyły z brzdękiem w tarcze, po czym żołnierze zamarli bez ruchu, wpatrując się w postać centuriona.
Jasne oczy centuriona oszacowały stojących legionistów, po czym z nieco gniewnym wyrazem zwróciły się na konsula i Głównego Nawigatora. Anastenes był dyplomatą. To, czy centurion miałby oliwkową skórę mieszkańców południowej Europy, czy jasną północnej, czy może czarną Nubijczyków lub może brunatną Novvan z Terra Nova, nie zrobiłoby na nim większego wrażenia. Nawet gdyby zobaczył kogoś o azjatyckich rysach twarzy – co było jednak rzeczą niespotykaną u Rzymian, w przeciwieństwie do Persów – uniósłby tylko lekko brwi do góry i wygłosił przemowę powitalną. Ale w tym wypadku był zbyt zaskoczony, by to ukryć, faktem, że centurion – dowódca misji, ten oczekiwany barczysty mężczyzna mający swoją posturą wzbudzić szacunek Mongołów – okazał się… kobietą!